niedziela, 14 grudnia 2014

Rozdział 8- "Nie nienawidzę cię"



                                          3 KOMENTARZE=NOWY 9 ROZDZIAŁ
- Dzień dobry - starsza kobieta podała mi dłoń.
- Dzień dobry.
- Julia Evans? 
- Tak, to ja.
- Możemy zaczynać? - miała bardzo miły głos.
- Tak, proszę wejść...
                                                                     ****
Zapraszam panią psycholog do środka i prowadzę ją do salonu. Siadam na swoim poprzednim miejscu i ponownie przykrywam się kocem. Odkładam książkę na bok i niechętnie spoglądam na nią
-Jestem Alice Foster. Jestem psychologiem. Jestem tutaj, aby ci pomóc- uśmiecha się do mnie
-Nie za dużo tego „jestem”?- pytam, a ona ani drgnie
-Jestem Julia Evans. Jestem pani pacjentką. Chciałam się zabić- mówię, a ona wzdycha
-Przejdźmy do rzeczy. Jeśli chcesz, możesz mi mówić po imieniu. Dobrze, Julia?- pyta, wyciągając swój notatnik
-Jasne- wywracam oczami, a ona ponownie na mnie zerka
-Opowiesz mi wszystko?- pyta
-Co chcesz wiedzieć?
-Dlaczego chciałaś to zrobić?
-Chciałam być z Jonathanem- mamroczę, bawiąc się skrawkiem koca
-Kim był Jonathan?
-Dobrze wiesz. Dlaczego pytasz?- złoszczę się
-Był twoim chłopakiem, tak?
-Tak
-Zginął w wypadku?
-Tak- po raz kolejny odpowiadam, a w moich oczach pojawiają się łzy
-Spokojnie- pochyla się do przodu i chce dotknąć mojej dłoni, jednak natychmiast ją zabieram
-Jak się czujesz?- pyta
-Jak cień. Nie chcę tutaj być. Chcę być z nim. Czuję się nie potrzebna, kiedy go nie ma obok. Czuję pustkę. Tylko przez niego byłam naprawdę kochana..- mówię, jednak mój głos zaczyna się łamać
-Masz przyjaciół?
-Miałam. Wszyscy się odwrócili. Wtedy… miałam jechać z nim- zaczynam mówić. Chodź niechętnie, czuję że powinnam
-A rodzice?- pyta
-Nie ma. Opiekuje się mną wujek. Teraz jest w Irlandii
-Rozumiem. Jak myślisz co by się stało.. gdyby przeżył?- pyta, a ja na nią spoglądam
-Bylibyśmy razem.. na zawsze- wyjaśniam, a ona po raz kolejny coś zapisuje
-Czym jest dla ciebie szczęście?-
-Dla mnie nie ma już czegoś takiego- szepczę
-Co lubiłaś robić, zanim to się stało?-
-Przebywać z Jonathanem
-A oprócz tego?
-To było to co lubiłam. Prawie zawsze byliśmy razem- wyjaśniam
-A zanim go poznałaś?
-Czytałam książki. Słuchałam muzyki-
-Czytasz teraz?
-Tak
-To ci pomaga odciągnąć się od rzeczywistości?-
-Nie do końca
-Co robisz, kiedy masz czas… teraz po wypadku
-Często chodzę na cmentarz- odpowiadam
-Dlaczego?- pyta
-Pani nie poszłaby, gdyby to pani chłopak tam leżał?!- pytam, lekko unosząc głos
-Spokojnie. Już ci mówiłam, że możesz mówić mi po imieniu- przypomina
-Ale nie chcę!- krzyczę
-Dobrze.. zadam ci kolejne pytanie. Co czujesz, kiedy jesteś przy nagrobku
-Czuję się dobrze. Moje miejsce jest przy nim.- odpowiadam spokojniej
-Co czułaś, kiedy traciłaś przytomność.. kiedy chciałaś się zabić?- pyta
-Spokój. Byłam spokojna, chociaż słyszałam wołanie Liama. Chciałam mu powiedzieć, że jest ok.. ale już nie mogłam- wyjaśniam
-To on cię uratował?- pyta
-Tak Liam. Brat Jonathana- mówię cicho
-To twój przyjaciel?
-Nie.. nie wiem. Nie lubi mnie.
-Dlaczego?
-Odebrałam mu ważną osobę. Też bym siebie nienawidziła- przyznaję
-Lubisz go?
-Trochę.. nie jest taki zły. Wiem, że cierpi tak jak ja.
-Chciałabyś z nim porozmawiać, przy mnie?- pyta
-Nie. Nie rozmawiamy zbyt wiele
-Jest ci przykro z tego powodu?
-Tak
-Dlaczego?
-Nie chcę by był zły. Nienawidzę siebie na tyle mocno, że nie chcę, żeby on też to do mnie czuł. –odpowiadam i w tym momencie słyszę, cichy szmer gdzieś w korytarzu. Spoglądam w tamtą stronę i dostrzegam Liama. Spogląda na nas przez chwilę, po czym odwraca się, wbiega po schodach na górę i trzaska drzwiami. Spuszczam głowę i czekam na kolejne pytanie
-Dobrze.. myślę ze na dziś wystarczy. Rozumiem, że to wszystko jest dla ciebie ciężkie.- uśmiecha się delikatnie
-Mam dla ciebie zadanie- uśmiecha się i wyciąga czystą kartkę papieru i dwa pisaki, które podaje mi
-Po co mi to?- pytam
-Chcę żebyś spisała kilka rzeczy… -zaczyna i pisze na jednej stronie kartki „+” ,a na drugiej „-„
-Zielonym pisakiem tam gdzie jest „+” napiszesz to, co może uszczęśliwić człowieka. Wszystko co przyjdzie ci do głowy. Natomiast tam gdzie jest „-„ napiszesz czerwonym mazakiem to, co może ich unieszczęśliwić. Dobrze?- wyjaśnia, a ja kiwam głową na zgodę i odbieram od niej kartkę
-Mam jeszcze jedną prośbę. Zamiast codziennie składać wizyty na cmentarzu, spróbuj zrobić coś innego.. idź do kina, biblioteki, gdziekolwiek..
-Nie mogę. Muszę go odwiedzać.- zaprzeczam
-Kolejną wizytę mamy za tydzień. Umówmy się, że przez ten czas, odwiedzisz go 2 razy, ok.?- pyta, a ja niechętnie kiwam głową na zgodę
-W takim razie dziękuję ci za dzisiejszą wizytę- uśmiecha sie i wstaje, więc ja robię to samo.
-Pamiętaj, żeby odrobić zadanie- przypomina mi, po czym odprowadzam ją do wyjścia. Kiedy tylko zamykam za nią drzwi, wracam do salonu. Nie od razu spostrzegam, stojącego na schodach Liama.
-I jak?- pyta
-Do niczego. Słyszałeś… - zaczynam
-Wystarczająco dużo- wyjaśnia i schodzi do salonu
-Jak dużo?- pytam
-Od pytania „Czym jest dla ciebie szczęście?” –cytuje i podąża do kuchni
-Więc słyszałeś, co mówiłam na twój..- podążam za nim i pytam, jednak on mi przerywa
-Tak. Słyszałem jak źle mnie oceniasz- zaczął, po czym nalał sobie soku do szklanki
-Nie oceniam cię tak- zaprzeczam i czuję się naprawdę źle z tym, że tak myśli 
-Nie ważne. Julia naprawdę to mnie nie rusza. Ale szkoda, że myślisz, że cię nienawidzę- odstawia szklankę, po czym wychodzi z kuchni, zostawiając mnie samą.
***Liam***
Kiedy wchodzę do domu, mam nadzieję, że spotkanie jeszcze się nie zaczęło… mylę się jednak, kiedy słyszę głosy dochodzące z salonu. W pewnym momencie mam ochotę podejść i wyjebać tą psycholog z mojego domu. Zadaje głupie pytania i nie rozumiem w czym mają jej niby pomóc. Irytuje mnie jeszcze bardziej, kiedy wchodzą na mój temat. Wychylam się delikatnie i obserwuję Julię. Unoszę brwi, kiedy wyraża zdanie na mój temat. Szczerze jestem pod wrażeniem jej ostatniego zdania o nienawiści. Nie myślałem, że nienawidzi samej siebie. Jednak jest na tyle głupia, że wmawia sobie, że ja czuję do niej to samo. Upuszczam bluzę, którą trzymam w ręce, co kieruje jej wzrok na mnie. przez chwilę nie wiem co zrobić, aż w końcu odwracam się i po prostu wracam do swojego pokoju. Wychodzę dopiero, wtedy kiedy Julia zamyka drzwi za tą babą. Widzę jej irytację i smutek, kiedy mówię jej, że wszystko słyszałem, a tym bardziej, kiedy mówię, że wiem jak mnie ocenia. Po wypiciu soku i krótkiej pogawędce z Julią, wracam do swojego pokoju. Rzucam się na łóżko i ponownie zaczynam odsypiać wczorajszą imprezę…

Kiedy się budzę, dochodzi już prawie 18:30. Wzdycham i odwracam się w stronę stolika, na którym wciąż leżą moje ulubione ciasteczka. Julia je tu przyniosła, ale nie tknąłem ani jednego. Nie miałem na to czasu. Wstaję, po czym biorę krótki prysznic. Kiedy wracam do pokoju, przebieram się w czystą parę dresów i wciągam na siebie czarną koszulkę. Zabieram ciasteczka i do cholery co robię??
Zmierzam w stronę pokoju Julii…
***Julia***
Od najbliższej godziny siedzę na podłodze, przy łóżku i staram się wymyśleć co napisać na kartce od psycholog. Naprawdę nie mogę nic wymyślić… jestem zaskoczona, kiedy słyszę pukanie do drzwi, jednak kiedy one się uchylają dostaję zawału..
-Mogę?- pyta, a ja kiwam głową, więc Liam wchodzi do pokoju i podchodzi do łóżka. Siada na podłodze obok mnie i opiera się o materac. Gapię się na niego, dopóki się nie odzywa
-Nie gap się tak. Przyniosłem te ciastka.- unosi opakowane, po czym je otwiera
-Chcesz?- pyta, kiwam głowa i wyjmuję jedno
-Co robisz?- pyta, zajadając się ciastkiem
-Staram się… yy.. zrobić tą listę- jąkam się i wskazuję na kartkę
-Co to?- pyta i zabiera mi ją, przyglądając się krótko
-Mam napisać co sprawia, że ludzie są szczęśliwi, a co, że jest wręcz przeciwnie- wyjaśniam, a on unosi brwi
-Głupie- prycha
-Zadanie od psycholog- wyjaśniam, unikając jego wzroku
-Mogę pomóc- wzdycha, odchylając głowę do tył i kładąc ją na materacu
-Co?- pytam
-Pomogę. Ale nie myśl, że będziemy przyjaciółmi, czy coś… po prostu nie mam co robić- wyjaśnia, a ja od razu kiwam głową
-Więc, co najpierw?- pyta spoglądając na mnie
-Um… szczęście- wzdycham i biorę zielony pisak.
-Rodzina- mówi, więc to zapisuje
-Miłość- dodaję
-Seks-wymachuje ciastkiem, kiedy to mówi, a ja na niego spoglądam
-No co? To też sprawia, że ludzie są szczęśliwi- wzrusza ramionami, a ja lekko się uśmiecham
-Nie zapiszę tego- informuję go. Otwieram usta, kiedy wyrywa mi pisaka z dłoni i sam pisze, w dodatku wielkimi literami „SEKS”
-Zwariowałeś?- pytam, zaczynając się śmiać
-No co?- prycha i przez chwilkę razem się śmiejemy. Muszę przyznać, że to fajny dźwięk… i miłe uczucie. Nie mieć go, za wroga
-Przyjaźń- dodaję
-Rodzeństwo- mówi, a między nami zapada cisza. Chłopak podnosi głowę z materaca i bierze kolejne ciastko
-Wakacje- mówię, po chwili, a on na mnie spogląda
-Imprezy- wymienia i cieszę się, że pominęliśmy tą chwilkę niezręcznej ciszy. Po kolejnych 30 minutach, cała kartka dotycząca szczęścia,  jest już zapisana, wiec zabieramy się za nieszczęście. Liam podaje mi opakowanie, do połowy zjedzonych ciasteczek, a sam bierze pisak i kartkę.
-Więc?- pyta, spoglądając na mnie
-Śmierć- mówię, a on to zapisuje
-Żal- dopisuje od siebie
-Złość-
-Smutek
-Rozpacz
-Brak bliskiej osoby- pisze, a ja się z nim zgadzam
-Pogrzeb- dodaję
-Zdrada-spogląda na mnie, a ja kiwam głową, więc to zapisuje
-Odtrącenie- mówię cicho i widzę, że Liam odkrywa dwuznaczność tego co mówię
-Ból- mówi
-Obwinianie kogoś o coś, na co nie miał wpływu- mówię, a on zaciska zęby i oddaje mi kartkę
-Nie mam ochoty już tutaj siedzieć- mówi zły i chce wstać
-Przepraszam. Przepraszam Liam. Nie chciałam. Pomożesz mi?- pytam wyciągając pisak w jego stronę. Kręci głową, po czym zabiera go z moich rąk i ponownie bierze kartkę, zapisując to co powiedziałam
-Strata- zapisuje, a ja zastanawiam się nad kolejnym wyrazem
-Nie mam pojęcia co jeszcze- mówię w końcu
-Ja też nie – wzdycha, po czym oddaje mi wszystko i ponownie zabiera ciastka
-Będę leciał- mówi wstając
-Nie musisz. Znaczy.. myślę, że możemy normalnie rozmawiać, prawda?- pytam, a on na mnie spogląda
-Julia..- zaczyna i przeciera oczy
-Naprawdę nie chcę, ok.? –mówi, a ja czuję się żałośnie
-Rozumiem- wzdycham, spuszczając wzrok. Słyszę kroki i myślę, że wychodzi do momentu, aż nie kuca, po przeciwnej stronie
-Nie rozumiesz- mówi, więc spoglądam na niego.
-Pogodziłem się z tym, że go już nie ma. Częściowo.. –wyjaśnia
-Ale nie chcę się z tobą przyjaźnić. Nie wyobrażam sobie tego.- wzrusza ramionami
-Myślałam, że..
-Przyszedłem w „Misji całkowicie pokojowej” ok.?- uśmiecha się, więc przytakuję
-W porządku, moja nowa koleżanko?- pyta, podając mi dłoń. Spoglądam na niego, po czym kiwam głową i podaję mu dłoń.
-Wstawaj- podnosi się, po czym pomaga mi i kładzie ciasteczka na mojej szafce nocnej
-Też je lubisz, nie?- pyta, na co kiwam głową. Obserwuję go, kiedy podchodzi do drzwi
-Dobranoc- mówi i je otwiera
-Idziesz gdzieś dzisiaj?- pytam
-Nie. Mam dość imprez na ten tydzień- śmieje się i wychodzi. Uśmiecham się i siadam na łóżko, kiedy drzwi ponownie się uchylają
-A i Julia?- słyszę, więc natychmiast się odwracam. Liam zagląda do pokoju i mówi
-Może i za tobą nie przepadam… ale nie nienawidzę cię- rzuca mi krótki uśmiech, po czym wychodzi i ponowie zamyka za sobą drzwi…. 


 Hej kochani!!
Dziś rozdział mojego autorstwa :D 
dziękuję za komentarze pod częścią mojej współautorki :) 
komentujcie a kolejna część pojawi się równie szybko ;) 
Mrs.Horan 

poniedziałek, 8 grudnia 2014

Rozdział 7 - "Jest fajnym chłopakiem..."

2 komentarze = 8 rozdział <3 


Poszedłem do kuchni. Zobaczyłem tam dwie kawy i otwarte opakowanie moich ulubionych ciasteczek. 
- Julia! - zawołałem, a dziewczyna zjawiła się. - O czym rozmawiałyście? 
*** Oczami Julii ***
Przecież obiecałam, że nie powiem o tym, że mnie przed Nim ostrzegała.
- Rozmawiałyśmy... o...O jej wyjeździe - wykrztusiłam w końcu. Byłam przestraszona.
- Musiała być to ciekawa  rozmowa, bo zjadłyście moje ulubione ciasteczka - wypuścił powietrze z ust. Nie był zły.
- Przepraszam, nie wiedziałam. Były w szafce więc wzięłam... - zaczęłam się tłumaczyć.
- Nie, dobra. Jakoś to przeżyje. To tylko ciasteczka. Nie musisz się tłumaczyć, możesz iść - więc poszłam do swojego pokoju.
Do przyjazdu psycholog mam jeszcze trochę czasu więc postanowiłam się ubrać i pójść do Jonathana. Po drodze wstąpiłam do sklepu spożywczego i kupiłam Liamowi te jego ulubione ciasta, żeby później nie mieć z tym problemu. Z daleka zobaczyłam blondyna - Niall, jeśli się nie mylę. Chciałam odejść, bałam się, że przeszkadzam, ale zasugerował mi gestem ręki, żebym przyszła. Kiedy podeszłam uważnie przyglądałam się każdemu ruchowi Nialla.
- To do zobaczenia Stary. Twoja narzeczona przyszła - lekko klepnął nagrobek, położył znicz i zapalił. 
Uścisnął moją dłoń powiedział krótkie 'cześć' i poszedł.
- Hej Jonathan... - było mi ciężko powstrzymać łzy - Pewnie wiesz... Byłam w szpitalu... Miałam płukanie żołądka - dlaczego muszę być tak cholernie wrażliwa?  - chciałam popełnić samobójstwo... Chciałam być z Tobą. Przytulać, wąchać, czochrać... trzymać za rękę śmiać razem z Tobą - łzy spływały po policzkach. 
Usiadłam na ławce i próbowałam się uspokoić. Przecież to skończony rozdział. Muszę znaleźć sobie prace. Najlepiej 10-godzinną by być krócej w domu Payneów. To nie jest mój dom, to nie moja rodzina. Może Liam nie jest już dla mnie jak lew na swoją ofiarę, ale nadal ciężko się z nim rozmawia. Chociaż dzisiaj już ze mną żartował. Siedziałam zamyślona 30 minut. Najwyższy czas się brać za siebie. Wróciłam do domu Payneów. Chyba nikogo nie było. Poszłam do pokoju i rzuciłam się padnięta na łóżko. Nie wiem czemu taka zmęczona jestem. Rozpakowałam ciasteczka i poszłam do pokoju Liama. Zapukałam trzy razy i gdy usłyszałam ' proszę' weszłam. Na szafce nocnej koło lampki była litrowa woda niegazowana a obok niej leki na ból głowy. Ktoś tu ma kaca...
- Przyniosłam Ci ciasteczka... - powiedziałam niepewnie.
- Jasne, połóż  tutaj - przesunął leki i położyłam tam pudełko z ciasteczkami.
Kiedy miałam wychodzić usłyszałam ciche :
- Julia, dziękuje.
To miało dla mnie wielkie znaczenie. Nienawidzę się kłócić. Nienawidzę mieć wrogów. 
- Nie ma za co... - uśmiechnęłam się lekko - Zaraz przychodzi pani psycholog, przynieść ci coś, żebyś później nam nie przeszkadzał? 
- A z łazienki będę mógł korzystać? - zapytał żartobliwie.
- Jasne, że tak - zaśmialiśmy się.
- To nic mi nie brakuje - przytaknęłam głową i wyszłam. 
Liam na prawdę jest fajnym chłopakiem, jeśli nie jest twoim wrogiem.... Ktoś zapukał do drzwi, więc poszłam je otworzyć. To nie była osoba, której się spodziewałam, po raz kolejny tego dnia. 
- Czeeeeeść - przywitał mnie Mulat.
- Hej? - odpowiedziałam zaskoczona.
- Jest Liam? Byliśmy umówieni... - niecierpliwił się loczek.
- Z tego co wiem ma okropnego kaca i odsypia po imprezce... 
- Ja już mu wygarnę... - powiedział blondyn i podwinął  rękawy swojej bluzki. Weszli i poszli do pokoju Liama. Poszłam do kuchni jeszcze trochę ogarnąć. Nie chcę wyjść na flejtucha. 
- Liam kazał nam tu przyjść... Ci pomóc czy coś, bo on poszedł pod prysznic - Niall tak mnie wystraszył, że prawie zawału serca dostałam.
- Jasne. Możecie pościerać stół - podałam im szmatki. Nie byli zadowoleni, ale wzięli się do roboty.
- Chcecie się czegoś napić? - przytaknęli - mamy sok jabłkowy, colę i wodę...
- Wodę - odparli chórkiem. Oni chyba też mają kaca.
- Też macie kaca? Imprezowało się, co?  - zażartowałam nalewając każdemu wodę do szklanki.
- Tak wyszło.... - loczek się odezwał.
- Dobra już jestem. Sorry Julia, ale... 
- Spoko.
- Idziemy? - zwrócił się do chłopaków.
- Idziemy - wyszli na dwór, a ja marzyłam o tym, żeby wypić sobie ciepłą herbatkę, wskoczyć pod kocyk  i poczytać dobrą książkę. Zaczęłam gotować wodę. Wyciągnęłam cytrynę, miód i torebkę herbaty. Kiedy woda się zagotowała zalałam  torebkę i dodałam miodu i cytryny. Położyłam się na kanapie, przykryłam kocem i zaczęłam czytać moją ulubioną książkę " Więzień Labiryntu" . Co chwilę popijałam herbatkę. Rozległo się pukanie do drzwi. Wstałam i od razu zrobiło się chłodniej. 
- Dzień dobry - starsza kobieta podała mi dłoń.
- Dzień dobry.
- Julia Evans? 
- Tak, to ja.
- Możemy zaczynać? - miała bardzo miły głos.
- Tak, proszę wejść...

----------------------------------------

Widzimy się po dłuuuuugiej przerwie. Bardzo was przepraszam za to, ale nie umiałyśmy się dogadać z drugą autorką i się 'mijałyśmy'. Teraz będzie zasada '2 komentarzy' . Stawka się będzie podnosić... Chyba wszyscy wiedzą dlaczego... Nie chcemy pisać dla nikogo :)
PROSZĘ DOCEŃ MOJĄ PRACE I SKOMENTUJ :') 
~Minka