- To lepiej
idź już spać... - wzięłam jego rękę i położyłam ją gdzieś z tyłu, a sama
wtuliłam się w nagi tors Liama.
- Tak to ja
mogę zasypiać... - powiedziałam z uśmiechem i zamknęłam oczy. Pocałował mnie w
czoło i zasnęłam….
****
~~Liam~~
Przytulam do
siebie Julię i czekam chwilę zanim zaśnie.. jak na razie plan w pełni się
sprawdza… Sięgam telefon i piszę smsa do Harrego.
„Szykuj
samochód. Wychodzi na to, że wygram” -wysyłam wiadomość i czekam aż odpisze.
„Hahaha.. to
się okaże Payno… na jakim etapie jesteś hmm??” -czytam i zaczynam chichotać
„Ofiara śpi
w moich ramionach.. wygrana to tylko kwestia czasu..”- wysyłam i odkładam
telefon na szafkę. Kręcę głową i poluźniam uścisk, wciskając między nas trochę
kołdry. Jej głowa wciąż leży na moim ramieniu, ale nie śpimy jak para.. razem,
ale jakby osobno. Wzdycham, po czym zasypiam mając nadzieję i plan na to, aby
szybko wygrać mój zakład.
~~Julia~~
Budzę się
dość wcześnie rano. Kiedy spoglądam na zegarek dochodzi 7:15.. ugh.. spoglądam
na miejsce obok i uśmiecham się na widok Liama. Leży na brzuchu, a jego dłoń
ciężko spoczywa na moim ciele. Mam ochotę przeczesać jego rozczochrane włosy,
jednak powstrzymuję się.. nie mogę tego zrobić. Nie może nas nic łączyć. Zawsze
będzie to dla mnie tylko brat Jonathana.. jednak.. tej nocy czułam się naprawdę
dobrze.. bezpiecznie. Zupełnie tak, jak przy ukochanym.. tak jak dawno się już
nie czułam. Spoglądam na jego twarz i dostrzegam, że jego oczy są już lekko uchylone.
-Hej-
szepczę delikatnie się poruszając. Kiedy to robię, Liam zabiera dłoń i poprawia
się na swoim miejscu
-Cześć
śliczna- uśmiecha się
-Jak ci się
spało?- pytam
-Świetnie, a
tobie?- pyta, na co kiwam głową
-Nie
zabrałam ci zbyt dużo miejsca?- pytam
-Nie.-
wzdycha i wstaje.
-Idę pod
prysznic- wyjaśnia, a mi robi się głupio. Muszę wyglądać dziwnie. Poza tym..
miałam tutaj tylko spać. Nic więcej.
-Ja też..ja
pójdę już do swojego pokoju- jąkam się i odkładam kołdrę na bok, żeby wstać.
-Widzimy się
na śniadaniu- odzywa się, zanim zamknę drzwi. Uśmiecham się do niego i
wychodzę. Kręcę głową, nie wiedząc co się ze mną dzieje… wracam do swojego
pokoju i od razu postanawiam wziąć prysznic. Pozwalam aby woda zmyła ze mnie
wszystkie zmartwienia, wszystko to, o czym nie chcę teraz myśleć. Mam pracę,
idę tam po raz pierwszy.. muszę się skupić.
Kiedy
osuszam swoje ciało, wychodzę w ręczniku do pokoju. Szybko zakładam bieliznę,
po czym wciągam czarne spodnie i białą bluzkę. Włosy związuję w kucyka, po czym
robię lekki makijaż i w końcu mogę zejść na śniadanie.. ściskam w sobie to
uczucie radości.. zniecierpliwienia.. wiem, że znajdę tam Liama. Znowu go
zobaczę.
-Już jesteś-
mamrocze, gryząc kanapkę
-Tak-
uśmiecham się i staję obok niego, przy blacie. Sięgam kubek i nalewam sobie
herbaty
-Gdzie twoja
mama?- pytam ją
-Nie wiem.
Nie pytam ją gdzie wychodzi- marszczy brwi i siada przy wysepce
-Serio? To
twoja matka..- prycham, siadając naprzeciwko niego
-No i?-
unosi brwi i podsuwa mi talerz z kanapkami. Cieszy mnie to, że zrobił ich
więcej.. również dla mnie
-Dziękuje-
uśmiecham się i częstuję się jedną. Biorę pierwszy kęs i prawie się krztuszę,
widząc intensywny wzrok Liama skierowany na mnie.
-Smakuje?-
pyta
-Tak,
przepyszne.- kiwam głową i zajadam się jego specjałem… cóż.. to tylko kanapki..
ale liczy się gest.
-Podwieźć
cię do pracy?- pyta, kiedy kończymy jeść
-Co?-
-Słyszałaś..
przestań staram się zaprzyjaźnić- uśmiecha się
-Wczoraj
mówiłeś, że..-
-Wiem,
pamiętam co mówiłem- przerywa mi
-Zapomnijmy
o tym- spuszcza wzrok i wstaje od wysepki
-Powiedziałeś,
że mnie kochasz.
-Przestań-
przerywa mi i kręci głową
-Zapomnij.
Ty miałaś rację. – wzdycha i dolewa sobie kawy. Zeskakuję ze swojego stołka i
podchodzę do niego. Odstawiam swój kubek i całuję go w policzek. Chłopak
marszczy brwi i spogląda na mnie
-Dziękuję za
kanapki- tłumaczę, na co się uśmiecha
-Cała
przyjemność po mojej stronie- chichocze i o matko.. to śliczny dźwięk.
-Jakie masz
plany na dziś?- pyta, kiedy idzie razem ze mną do drzwi
-Po pracy
chcę odwiedzić Jonathana- odpowiadam, a on poważnieje jednak nic nie mówi
-A ty?-
pytam zakładając buty. On robi to samo, po czym odpowiada
-Mam kilka
rzeczy do zrobienia. Wieczorem mam mały wyścig- wyjaśnia, zabierając ze sobą
kurtkę, kiedy wychodzimy z domu
-Wyścig-
staję jak wryta, mając niezbyt miłe wspomnienia jeśli chodzi o to
-Chcesz
jechać ze mną?- pyta, na co otwieram usta ze zdziwienia
-Co? Ja..-
przerywam
-Spokojne..
jechałabyś ze mną- wyjaśnia, wsiadając na swój motor
-Ja… nie
wiem..- jąkam się i spoglądam jak wkłada kluczyk do stacyjki
-Ostatnia
szansa.. podwieźć cię?- pyta. Spoglądam na motor i naprawdę się waham,
zdecydowanie wolałabym pojechać jego samochodem.
-No dalej..
to tylko motor- wzrusza ramionami, widząc moje wahanie. Podchodzę do niego, a
on podaje mi kask
-Tak będzie
bezpieczniej- mówi. Biorę go od niego, jednak w dalszym ciągu nie wiem co mam
zrobić.
-Mogę bez?-
pytam niepewnie
-Jesteś pewna?-
unosi brwi. Kiwam głową, więc go ode mnie odbiera i rzuca na trawnik
-Wsiadaj-
ponagla mnie i po chwili wywraca oczami, podając mi dłoń. Korzystam z jego
pomocy i zajmuję miejsce za nim
-Trzymaj
się- instruuje mnie, więc ciasno oplatam go ramionami. Co ja do cholery robię?!
-Nie musisz
się bać- odwraca głowę, starając się mnie dostrzec. Milczę, więc poprawia się
na swoim miejscu i chowa nóżkę stabilizującą motor. Odpala silnik, więc kładę
głowę na jego ramieniu i zacieśniam uścisk na jego talii. Chłopak przez chwilę
gazuje, po czym w końcu rusza. Wstrzymuję oddech, kiedy wyjeżdża z bramy, bojąc
się, że o coś zahaczę. Zaciskam usta, kiedy czuję jak przyspiesza. Serce bije
mi jak młotem, naprawdę rzadko jeździłam motorami. Jonathan raczej wolał
samochody. Chowam się za Liamem, kiedy wiatr rozwiewa moje upięte włosy. Brak
kasku to był błąd. Powinnam go przyjąć. Przechylam się w bok, kiedy Liam
manewruje pomiędzy samochodami stojącymi w korku. Wzdycham, kiedy zatrzymuje
się na czerwonym.
-W
porządku?- pyta mnie, przekrzykując hałas panujący na ulicy
-Tak- mówię
mu do ucha i czekam aż ponownie ruszy. Kiedy w końcu to robi, reszta drogi
przemija szybko. Wiem, że Liam zdecydowanie przekroczył limit prędkości i
wydaje się tym zupełnie nie przejmować. Wzdycham z ulgą, kiedy zatrzymuje się
przed moją kawiarnią. Liam ponownie podaje mi dłoń i pomaga zejść. Robę to dość
niezdarnie.. moje nogi są jak z waty i chyba trochę mi słabo..
-Jesteś
przed czasem- uśmiecha się
-Tak..-
mamroczę, spoglądając na niego
-Twoje
włosy..-wskazuje na moją głowę.. cholera.. wiatr zupełnie musiał rozwalić mi
fryzurę. Wzdycham, szybko jakoś je poprawiając
-Wyglądają
jak po seksie- śmieje się, a ja się rumienię
-Muszę
jechać. Miłego dnia- mówi po chwili. Uśmiecham się do niego i macham odchodząc
nieco dalej.
-Julia!-
krzyczy po chwili. Odwracam się do niego i czekam aż coś powie
-Co do
wieczoru.. zastanów się. Może być fajnie- mruga do mnie, po czym mi salutuje i
odpala silnik. Kiwam głową i czekam aż pojedzie. W końcu oddycham z ulgą i
wchodzę do kawiarni. Od razu widzę szefową, stojącą za blatem. Spogląda w dół,
więc chrząkam kiedy podchodzę bliżej
-Oh.. witaj
Julia. Zapraszam- uśmiecha się do mnie i wpuszcza mnie za bar. Idę za nią i
słucham instrukcji. Szefowa mówi mi gdzie znajdują się łazienki, szatnie,
pomieszczenie dla personelu. Spoglądam w lustro, kiedy przechodzimy do jednego
z tych pomieszczeń.. o matko jak ja wygląda.. Rumieńce, wciąż rozczochrane
włosy, duże oczy.. Liam miał rację, nawiązując do seksu..
-To twoja
koszulka- szefowa odzywa się podając mi ubranie. Widnieje na niej logo
kawiarni.
-I
plakietka- dodaje i przekazuje mi również mały prostokącik z imieniem „Julia”
przytakuję jej i lekko się uśmiecham.
-Kluczyk do
twojej szafki- podaje mi mały przedmiot, po czym mówi
-Witam na
pokładzie. Zabieraj się do pracy- uśmiecha się do mnie, po czym przechodzi do
swojego biura. Szybko się przebieram, a swoje rzeczy zamykam w szafce. Kiedy to
robię do pomieszczenia wpada jakaś dziewczyna. Jest zdyszana i otwiera swoją
szafkę.
-Jesteś nowa,
nie? Która godzina?- pyta, ciężko dysząc. Spoglądam na zegarek i mówię
-8:58
-Uff… zdążę-
chichocze, na co się uśmiecham
-Rebecca-
wyciąga dłoń w moją stronę
-Julia-
przedstawiam się, po czym dziewczyna zamyka szafkę i kiwa w stronę wejścia za
bar. Podążam za nią i obserwuję co robi. Włącza ekspres do kawy. Kroi stojącą
szarlotkę.
-Pomóż mi-
spogląda na mnie i podaje mi nóż. Zabieram się za krojenie ciasta, a ona
przynosi talerz na wysokiej nóżce. Układamy tam kawałki wypieku, a dziewczyna
stawia je na blacie. Spoglądam w stronę wejścia, kiedy dzwonek informuje nas,
że mamy pierwszego klienta.. pierwszego mojego klienta..
~~Liam~~
-Siemka-
Niall przybija mi piątkę i lekko mnie ściska, kiedy dołącza do nas na obrzeżach
miasta. Siedzę na murku pomiędzy Louisem, a Zaynem. Palimy papierosy i
rozmawiamy na temat wyścigu
-Jak tam
twój jakże genialny plan?- pyta mnie blondyn, opierając się o ścianę obok.
-Horan nie
bądź taki święty- prycham, na co wywraca oczami
-Mam to
gdzieś, co z nią robisz.. twój interes. Ale ten zakład to bzdura- unosi brwi i
macha ręką, kiedy mówi
-Bzdura? Mam
do wygrania pontiac’a z 68 roku.. sam chciałeś kupić go od Harrego- wskazuję na
Stylesa, a ten się śmieje
-Ta
dziewczyna też ma uczucia- wzdycha, na co mierzę go wzrokiem. Nie chcę kurwa
tutaj takich wywodów.
-Myślałem,
że jesteś po mojej stronie- zaczynam
-Jestem. Nie
ważne Payno.. zapomnij. Co z tym zakładem?- pyta, wzdychając zrezygnowany
-Jak na
razie wszystko idzie w dobrą stronę. Dziewczyna je mi z ręki. – wyjaśniam, a
Louis gasi swojego papierosa
-Jak
myślisz.. kiedy ci się to uda?- pyta z uśmiechem
-Zabieram ją
dzisiaj na wyścigi- mówię, a Zayn krztusi się dymem, bo zaczyna kaszleć.
-Co kurwa?-
pyta, kiedy się opanowuje
-Wyścigi.
Pragnę jej lekko przypomnieć wyścig z Jonathanem- tłumaczę
-Zgodziła
się już?- pyta Harry
-Nie. Ale
zrobi to.. jestem pewien- prycham
-Co do
wyścigów.. ile stawiacie?- pyta Niall
-Wystawmy w
sumie 30 tysięcy.. im większa stawka, tym więcej postawią inni.. kiedy któryś z
nas wygra, zgarnie jakieś 100 patyków- tłumaczy Louis, na co kiwamy głowami
-Myślę, że
nie tylko ten wyścig wygram dzisiaj- śmieję się i spoglądam na Harrego. Ten
zaczyna się śmiać i kręcić głową, po czym pokazuje mi środkowy palec.
~~Julia~~
-Co podać?-
pytam kolejnego klienta. Jest już prawie 19, więc mam nadzieję, że pójdzie
szybko
-Poproszę
dwie kawy. Na wynos.- mówi, po czym szybko szykuję jej zamówienie. Odpieram
pieniądze i wydaję resztę. Żegnam się mile z klientem, a Rebecca zamyka drzwi
wejściowe, oraz przewiesza plakietkę zmieniając na „zamknięte” Jest środek
tygodnia, więc kawiarnia zostaje zamknięta szybciej. W piątki i soboty otwarta
jest dłużej i są dwie zmiany. Przebieram się z powrotem w swoje ciuchy i
rozmawiam z dziewczyną. Jest naprawdę miła i świetnie mi się z nią rozmawia
-Masz
chłopaka?- pyta
-Nie, a ty?-
unoszę brwi
-Tak.
Przyjdzie po mnie- uśmiecha się, co odwzajemniam. Miło wiedzieć, że niektórzy
są szczęśliwi. Marszczę brwi i spoglądam na dziewczynę, kiedy słyszymy pukane.
Wychodzimy za ladę ,a ja nie ukrywam dziwienia, kiedy przez szklane drzwi
dostrzegam Liama.
-To do mnie-
mamroczę, zabierając swoje rzeczy. Dziewczyna podąża ze mną do wyjścia i obie
wychodzimy na zewnątrz
-Liam? Co
tutaj robisz?- pytam
-Przyjechałem
po ciebie- mówi do mnie, jednak spogląda na Rebeccę. Oblizuje usta zawieszając
wzrok na jej tyłku, kiedy odchodzi. No tak.. co tu ukrywać.. jest ładna.
-Jedziemy na
te wyścigi?- pyta, wracając wzrokiem do mnie
-Ja… jestem
zmęczona.- mamroczę
-Nie daj się
prosić- unosi brwi i uśmiecha się do mnie, więc mięknę
-Dobra..
pojadę, ale nie zostanę długo- mówię od razu
-Jedźmy już.
Wyścig zaraz się zaczyna- pogania mnie i otwiera mi drzwi od samochodu. Rebecca
jest zaskoczona i widzę jej spojrzenie, kiedy spogląda to na mnie to na
samochód i na chłopaka, zajmującego miejsce kierowcy. Spuszczam wzrok kiedy
odjeżdżamy.
-Jak ci
minął dzień?- pyta
-Dobrze..
miałam kilku zabawnych..
-To super-
przerywa mi i spogląda na drogę. No tak.. przecież go nie interesuje co mam do
powiedzenia.. cholera. Miałam pójść na grób Jonathana.. ugh.. jutro czeka mnie
kolejna wizyta Pani psycholog. Uśmiecham się na myśl tego, jak Liam pomagał mi
zrobić moje zadania. Milczę przez resztę drogi, a Liam nie podejmuje żadnego
tematu, więc denerwuję się kiedy widzę w oddali wielki tłum. Payne skręca w
jeszcze jedną uliczkę i zatrzymuje się tuż obok Nialla. Gdyby nie był to jego
przyjaciel pomyślałabym, że chce go przejechać.
Horan wystawia język i klepie w maskę samochodu, chcąc żebyśmy wysiedli
-Cześć-
mówię cicho, kiedy zamykam za sobą drzwi
-Cześć
Julka- mamrocze i popija piwo
-Payno?-
wyciąga w jego stronę butelkę piwa, ale ten kręci głową, że nie chce
-Po wyścigu-
tłumaczy i wita się z resztą paczki
-Kogo my tu
mamy- słyszę damski głos, na co wywracam oczami. Rossie wygląda jak prawdziwa
ździra, kiedy świeci tyłkiem, witając się całusem z Liamem. Mam ochotę wydrapać
jej oczy
-Panny Evans
nie ma kto bronić.. jedynego obrońcę sama sobie zabiła- syczy i widzę, że
ewidentnie jest już po kilku piwach.. a może i coś brała.. nie mam pojęcia.
-Rossie..
zejdź z niej- Liam odpycha ją od siebie i spogląda na mnie. Kiwam głową w
podziękowaniu i przyjmuję piwo, które podaje mi Harry. Dziwne..
Wszyscy
spoglądamy w stronę taśmy, kiedy pojawia się przy niej pewien facet.
-Zakłady
przyjęte! Uczestników zapraszam do zajęcia miejsca na pasie startowym..no już
ruszajcie dupy!!- krzyknął, a wokół zrobiło się mnóstwo miejsca, zwalnianego
dla podjeżdżających samochodów. Szybko kończę swoje piwo i wsiadam do samochodu
razem z Liamem.
-Zapnij
pasy- instruuje mnie, więc to robię. Zauważam, że on ma to gdzieś, jednak się
nie odzywam. Podjeżdża na wolne miejsce, tuż obok auta Nialla, z mojej strony.
Spoglądam na chłopaka, który kiwa głową do Liama. To samo robi Harry, kawałek
dalej, jak i Louis. Zayna nie widzę.. zapewne jest gdzieś z tyłu. Kiedy prawie
rozebrana cizia wychodzi na sam przód, macha flagą do momentu, aż nie rzuca jej
na ziemię. Wtedy wszystkie samochody ruszają. I przez chwilę wszystko w mojej
głowie zwalnia. Start z Jonathanem..
Jego
uśmiech,
Kłótnia,
Uścisk na
moim udzie..
Ta sama
droga..
Jego słowa..
„Julia zostań! Nie wysiadaj!” wszystko odbija się w mojej głowie, a ja wracam
do rzeczywistości w momencie, kiedy Liam szybko skręca w prawo. Spoglądam na
niego, po czym przenoszę wzrok na drogę. Mijamy miejsce, w którym wysiadłam podczas
jazdy z Jonathanem, a Liam kolejny raz skręca. To musi być tutaj… to, to
skrzyżowanie.. spuszczam wzrok, powstrzymując się od płaczu. Muszę to
wytrzymać. Kiedy czuję ponowne szarpnięcie, oznaczające to, że skręcamy
zauważam metę. Rozciągniętą przed nami taśmę. Spoglądam za nas i spostrzegam
inne samochody, jadące z równie szybką prędkością. Zaraz za nami jest Zayn,
później Louis… cholera jedziemy w kanionie..
-Wygrywamy-
spoglądam na Liama, a ten szeroko się uśmiecha
-Dawno
zostali w tyle słonko- spoglądam przed nas i w tym momencie nasz samochód
przecina rozciągniętą wstęgę. Wygraliśmy. Liam zatrzymuje auto i od razu
wysiada, więc ja robię to samo. Mały tłum cieszących się ludzi, zmierza w naszą
stronę i wszyscy gratulują Liamowi, podczas gdy reszta chłopaków biorąca udział
w wyścigu powoli zjeżdża na metę. Po krótkiej chwili pojawia się również Harry
-Nieźle
stary- śmieje się, ściskając mu dłoń
-Jeden
zakład już wygrałem- Liam odpowiada, na co ten prycha z rozbawienia.. kolejne
durne zakłady chłopaków. Krótko po tym, pojawia się facet, który zarządzał
wyścigiem. Podaje Liamowi walizkę, podając kwotę znajdujących się tam
pieniędzy… o cholera.. aż tyle.. unoszę brwi, ale milczę popijając piwo, które
dostałam od Zayna. Kiedy wszystko się uspokaja, a wszyscy ludzie zajmują się
sobą, cała paczka Liama zajada się zamówioną wcześniej pizzą. Wszyscy piją, aby
uczcić wygraną i ja też dałam się namówić Liamowi na kilak piw. Jest już
późno.. chcę wracać do domu. Korzystam z okazji kiedy Payne siada obok mnie i
pisze coś na telefonie, po czym mówię
-Liam
chciałabym już wracać- mamroczę, tak żeby nikt nas nie usłyszał
-Już? Nie
jeszcze trochę. Wypij to piwo- podaje mi kolejną butelkę, ale jej nie przyjmuje.
Chłopak wzdycha i odstawia ją na stolik. I tak wypiłam za dużo.. powoli zaczyna
mi się kręcić w głowie. Jonathan nie pozwalał mi się upijać. Nie chciał, żeby
jego dziewczyna była jak „inne ździry tutaj”
-Proszę..
mogę zamówić taksówkę- ponawiam próbę namówienia go do powrotu, ale tym razem
wszyscy to słyszą
-Kurwa..-
wzdycha i spogląda na chłopaków.. jest zły? Dlaczego?
-Jedno piwo
i wracamy, okej?- pyta ponownie, podając mi butelkę
-Dobra-
wzdycham i upijam małego łyka. Staram się wypić trunek jak najszybciej, podczas
gdy Liam i reszta zdążyli opróżnić już po dwie butelki każdy. Kiedy kończę
odstawiam ją na stół, a w mojej głowie kręci się jeszcze bardziej.
-Liam- pociągam
za jego rękaw, a on w końcu na mnie spogląda rozbawiony
-Wracam-
mamroczę i wstaję od stołu, podążając w stronę ulicy
~~Liam~~
Kiedy Julia
wstaje i odchodzi, Harry rzuca mi zaciekawione spojrzenie.
-Szykuj auto
na jutro- wskazuję na niego, po czym żegnam się z wszystkimi i biegnę za
dziewczyną. Doganiam ją, zanim mija mój samochód.
-Wsiadaj-
otwieram drzwi
-Jesteś
pijany- marszczy brwi… oho.. widzę, że ktoś tutaj też nie trzyma się najlepiej
-Nie na tyle,
żeby nie móc prowadzić. Wsiadaj- ponaglam ją i sam zajmuję miejsce kierowcy.
Czekam chwilę, aż Julia w końcu wsiada. Szybko odpalam auto i wjeżdżam na
ulicę, szczegółowo trzymając się przepisów. Zazwyczaj działa. Policja nie
zwraca uwagi na grzecznych kierowców. Spoglądam na Julię i zauważam, że jej
głowa odwrócona jest w stronę szyby, a ona opiera się o zagłówek. Kurwa.. niech
tylko nie zasypia. Nie będę jej niósł do domu. Droga do domu nie trwa długo..
jednak dłużej niż zwykle, zważając na tępo jakim wracam zazwyczaj. Wysiadam z
samochodu i podążam w stronę domu. Uśmiecham się pod nosem wiedząc, że Julia
idzie za mną. Zostawiamy buty w korytarzu, po czym oboje wchodzimy po schodach
na piętro. Zatrzymuję się przy jej drzwiach. Kiedy chce wejść już do pokoju.
Opieram się o ścianę obok i spoglądam na nią
-Nie
zaprosisz mnie?- pytam
-Wejdź-
uśmiecha się lekko i wpuszcza mnie za sobą do pokoju. Kiedy wchodzę do środka,
zaczynam działać.. teraz albo nigdy
~~Julia~~
Odkładam
telefon na biurko i odwracam się w stronę Liama, o mało się z nim nie
zderzając. Stał naprawdę blisko mnie i nie wiem czy to przez alkohol, ale mój
puls zaczyna przyspieszać. Spoglądam mu w oczy, a on tak po prostu zaczyna mnie
całować. Jestem tak zszokowana, że otwieram szerzej usta, dając tym samym mu
pole do popisu. Pocałunek jest agresywny, szybki.. niedokładny. Chcę przestać,
ale nie mogę. Nie jestem w stanie go odepchnąć. Jestem słaba nie tylko fizyczne,
ale i psychicznie. Chcę czyjejś bliskości..
Cichy jęk
wydostaje się z moich ust, kiedy Liam napiera na mnie swoim ciałem i popycha w
stronę biurka. Nie mija wiele czasu, a ja siedzę na jego blacie z rozszerzonymi
nogami. Liam stoi pomiędzy nimi, a jego usta nie opuszczają moich. Jęczę po raz
kolejny, kiedy jego dłoń podąża wzdłuż mojego uda. Cholera, Julia ocknij się..
nie możesz.. nie możesz.. nie możesz. Pamiętaj o Jonathanie. Liam to nie
człowiek dla ciebie.. ocknij się.. staram się przestać, ale nie potrafię. Każde
słowo trafia szlak, kiedy dłoń Payna wślizguje się pod moją bluzkę. Chłopak
przenosi pocałunki na moją szyję i pociąga za moje nogi, przybliżając mnie do
jego ciała.
-Liam-
wzdycham i wplątuje palce w jego włosy.. cholera nie mogę.. Jego usta
delikatnie zasysają moją skórę, a ja po raz kolejny odpływam. Chcę więcej..
więcej jego. Teraz.. jutro o tym wszystkim pomyślę.. poruszam się niecierpliwie,
napierając na niego swoim ciałem, na co przestaje mnie całować. Spogląda mi w oczy i zaczyna
się uśmiechać. Boże.. jestem pijana.
-Jesteś
niecierpliwa- szepcze, nie spuszczając ze mnie wzroku. Przygryzam wargę i chcę
go pocałować, jednak wtedy on się odsuwa..
-Nie dziś.
Zmieniłem zdanie- mamrocze i się odsuwa. Co? Cholera co się dzieje?
Nie, nie rób
tego, nie odsuwaj się.
Tak.. masz
rację to nie powinno mieć miejsca.
Niee… Liam..
chcę cię pocałować.
Mam w głowię
mętlik, a mu wydaje się to podobać
-Nie rób
sobie nadziei.. –urywa i zupełnie się odsuwa. Obserwuje jak podchodzi do drzwi
i je otwiera.
-Dobranoc..-
mruga do mnie
-Julka..-kończy
i wychodzi, zamykając za sobą drzwi. Siedzę na blacie mojego biurka i naprawdę
nie wiem co mam o tym myśleć. Chcę więcej.. chcę Liama… Jonathana… Nie..
cholera.. Liam. Boże, ten chłopak miesza mi w głowie..
Hej kochani tym razem to ja witam was z nowym rozdziałem.. mam nadzieję że jest on dobry i wam się spodobał... :)
pozdrawiam i dziękuję za poprzednie komentarze... czekamy na wasze opinie również tutaj ;)
5 komentarzy= nowy rozdział
Mrs.Horan