środa, 14 stycznia 2015

Rozdział 9 - "Cmoknęłam Go w usta..."

3 komentarze = 10 rozdział! <3

Nie nienawidzi mnie... Mimowolnie uśmiech pojawił mi się na twarzy. Posiedziałam jeszcze chwilę na łóżku. Spod poduszki wyciągnęłam moją piżamę i weszłam do łazienki. Rozebrałam się i weszłam do kabiny. Kiedy ciepła woda spływała po moim nagim ciele, ja myślałam. Liam okazał się dość... Pomocny. Po raz pierwszy od 3 lat spędził ze mną czas i to z własnej woli... Ale czy on przypadkiem nie podsłuchiwał mnie i psycholog?  Wyszłam z prysznica i wysuszyłam się ręcznikiem. Ubrałam się i rozczesałam włosy. Weszłam do pokoju. Sięgnęłam po ciastka. Zjadłam jedno. Może dwa lub trzy. Na prawdę są dobre. Położyłam się na miękki materac i przykryłam kołdrą. Zasnęłam.

Obudziłam się dość wcześnie. Spojrzałam na wyświetlacz telefonu, na którym byłam ja i Jonathan. Jakoś nie miałam czasu ani ochoty tego zmieniać... Jest 7:40, a ja leże w łóżku. Nie wiem co zrobić. Najchętniej poszłabym do Jonathana, ale muszę się "wyleczyć", żeby wujek się nie martwił. Wstałam z łóżka. Ubrałam na siebie dresy, a włosy związałam w luźnego koka. Darowałam sobie makijaż. Przecież jestem w "domu", tylko szkoda, że nie moim...
Jak najciszej zeszłam na dół. Nie chciałam nikogo obudzić, bo jest jeszcze wcześnie. Kierowałam się do kuchni, kiedy usłyszałam śmiechy. Uśmiechnęłam się lekko i szłam dalej. Liam i Karen we własnej osobie! Siedzieli przy stolę z kawą i ciastkami, którymi się wczoraj tak najadłam
- Julia! - Karen uśmiechnęła się do mnie więc odwzajemniłam ten gest - Zrobić Ci kawy?
- Nie... Nie lubię tego czarnego świństwa... - Liam szturchnął mnie w ramię. Spojrzałam w jego kierunku.
- Nie obrzydzaj! - zaczęliśmy się śmiać. Podeszłam do czajnika i zaczęłam gotować sobie wodę na herbatę.
- Wyspałaś się? - Karen wsadziła swój kubek do zmywarki. Zalałam herbatę zagotowaną wodą. Kubek chwyciłam w ręce i zaczęłam pić.
- Tak... - powiedziałam niepewnie - Coś nie tak?
- Strasznie krzyczałaś w nocy... - wzięła głęboki oddech - Liam musiał koło Ciebie siedzieć prawie całą noc... Ja wróciłam dopiero o 6.
Przeraziłam się. Upuściłam kubek z gorącą herbatą. Gorąca ciecz poparzyła moje stopy. Zaczęłam krzyczeć, a w kącikach oczu zgromadziły się łzy.
- Julia! Boże! - Karen panikowała. Skakałam z jednej nogi na drugą. Strasznie szczypało, chociaż co się dziwić, skoro woda dopiero zagotowana... Liam ściągnął swoją koszulkę, stanął na niej i wziął mnie na ręce. Był umięśniony i miał tatuaże. Jonathan też je miał, ale Liam miał ich o wiele więcej.  Posadził mnie na krzesełku i pobiegł po ręczniki, a ja włożyłam nogi do zimnej wody w wiadrze, którą przygotowała Karen.
- No to już się nie napijesz herbatki - zaśmiałyśmy się, chociaż chciało mi się płakać z bólu.
- Musisz chwilkę tak posiedzieć, a następnym razem uważać... - poklepała mnie po plecach.
- Nie będzie następnego razu... - uśmiechnęłam się lekko - oby...
- Ja muszę iść spać... Jestem wykończona! - wstała z krzesełka - Liam zrobi ci śniadanie.
Pochyliła się nade mną.
- Tak między nami... - szepnęła mi na ucho - Chyba cię polubił...
Czułam jak się rumienie, dlatego szybko spojrzałam na moje stopy, udając, że mnie zainteresowały.
Weszła na schody i już jej nie było. Liam przyszedł i zaczął wycierać kałuże. Miał już na sobie inną koszulkę. Skąd? Nie wiem...
- Liam ... Ja... Przepraszam - przerwałam ciszę. Była niezręczna - Ja to powinnam sprzątać...
- Nie jest tak źle. Przynajmniej nic poważnego Ci się nie stało - uśmiechnął się w moją stronę.
Jak już nie było śladu po rozlanej herbacie Liam zajął się przygotowaniem nam jajecznicy. Twierdzi, że jest w tym najlepszy na świecie.
- Cała paczka dzisiaj przychodzi... - postawił posiłek przede mną, a sam usiadł na przeciwko mnie.
- Co będziecie robić? - wyciągnęłam nogi z wiadra i wytarłam je o ręcznik, który leżał obok.
- Oglądać mecz... - nałożyłam trochę jajecznicy na widelec i wsadziłam sobie do buzi - Tylko nie wiem co dziewczyny będą robić. Zapewne będzie tak jak zawsze "o co w tym chodzi?", "kiedy to się skończy?" - mówił piskliwym głosem. Prawie jak Rossie. Zaczęłam się śmiać.

- To po co przychodzą? - nadal się śmiałam.
- Chcą spędzić z nami czas - jeszcze głośniej się śmiałam.
- A no tak... Ty nic nie wiesz! - opanowałam śmiech i patrzałam na zdezorientowanego Liama.
- A co mam wiedzieć? - kolejna porcja jajecznicy do buzi. Na prawdę smaczna.
- Wszystkie się w Tobie kochają. Zwłaszcza Rossie. Ona szczególnie - zaśmiałam się -  Zawsze jak z nimi gadałam to gadały albo o Tobie, jaki to jesteś "idealny" - zrobiłam cudzysłów w powietrzu - Albo o tym, że Jonathan nie zasługuje na mnie, tylko na nie...
Miał tak zdziwioną minę, że zaczęłam się z niego śmiać.
- Nie wiedziałeś? - przecież to było widać na kilometr!
- No, nie - zaśmiał się i zaczął jeść.
- Ty też do  nich należysz? - odezwał się kiedy wstałam od stołu.
- Słucham? - ogłupiałam.
- Według ciebie też jestem "idealny"? - zaśmiał się. Odbiło mu? Sama na to pytanie nie umiem sobie odpowiedzieć... Może tak jest? Julia, opanuj się! To brat twojego Jona!
- Nie znam Cię - talerz wsadziłam do zmywarki - zawsze mnie olewałeś, więc ja ciebie też - weszłam na schody.
- Dobre było, dzięki - wbiegłam po schodach do pokoju. Zaraz za mną wszedł Liam.
- Za taką pyszną jajecznicę jesteś mi coś winna - usiadł obok mnie na łóżku.
- Czyżby? Nie wydaje mi się - Czego on chcę? Jak pocałunku czy przytulenia to chyba padnę.
- To za moją koszulkę, którą poświęciłem, żeby ratować twoje małe stópki - wywróciłam oczami.
- Czego chcesz? - Czemu się tak do niego odzywam? Sama nie wiem...
- Masz zająć się dziewczynami. Zawsze nam przeszkadzają - wpatrywał się we mnie swoimi czekoladowymi tęczówkami. Zaśmiałam się mu w twarz.
- No chyba nie! - zaśmiałam się z ironią.
- Proszę! Ja z nimi nie wytrzymam! - wywróciłam oczami.
- Daj im kasę i każ im iść do sklepu po jakieś bluzy dla ciebie  czy coś... - westchnęłam - Będą zachwycone.
- To nie taki zły plan... - odwrócił na chwilę wzrok - Dobra. Dzięki! - otworzył już drzwi i miał zamiar wychodzić, ale go zatrzymałam.
- Chcę czegoś w zamian - uśmiechnęłam się chytrze.
- Więc słucham... - zamknął drzwi i zajął swoje poprzednie miejsce.
- Hm... Będę z wami oglądała mecz, a potem zagramy w fife - uśmiechnęłam się zwycięsko.
- Interesujesz się nożną? - był zaskoczony.
- Ale ty masz braki! - zaśmialiśmy się - Weź, robisz mi siarę! Podstawowych rzeczy o mnie nie wiedzieć! - udałam obrażoną.
- Oh... Wybacz. Zapomniałem - teatralnie uderzył się w głowę. Znowu się zaśmialiśmy.
- No to niby czym ja się interesuje? - zapytał, pokazując język.
- Hm... Imprezami i wyścigami, i tatuażami - pokazałam mu język. Chyba trafiłam.
Posiedzieliśmy jeszcze chwilę w ciszy. Widziałam jak mnie obserwował, ale nie zwracałam na to większej uwagi.
- Przychodzą o 18. O 19 jest mecz  - wstał i kierował się do wyjścia.
- Yhm, jasne - przytaknęłam.
- Czekaj! - odwrócił się w moją stronę -  Idę szukać pracy... Mogę przy okazji pójść coś kupić... Czy coś...- trochę się speszyłam.
- No to super! Sam dzisiaj jest na skype i chcę spędzić z nią trochę czasu - no to super...  - Jak będziesz wychodzić, to przyjdź do mnie, to powiem co będzie potrzebne i dam ci pieniądze - uśmiechnął się. Przytaknęłam się, a on wyszedł. To coś... nowego. Bardzo luźnie mi się z nim rozmawia. Nie mam już takiego stresu, jak wczoraj.

Zapukałam do pokoju Liama, kiedy usłyszałam pozwolenie powoli i niepewnie weszłam.
- Podasz mi co mam kupić? - rozmawiał z Sam.
- Hej Julia! - pomachała mi, więc odwzajemniłam jej gest.
- Cześć - uśmiechnęłam się do niej.
- Masz wygrać! Musisz utrzymać nasz honor, bo ze mną zawsze wygrywali w fife - Ah... Liam jej powiedział.
- Jasne. Ja mam przegrać? - zaśmialiśmy się.
- Musisz kupić trochę piwa, 2-3 paczki chipsów, popcorn, jakieś owocowe soki i jakieś ciasteczka. Najlepiej te co wczoraj - próbowałam wszystko zapamiętać.
- Okej. Liam... A mogę twój numer, tak w razie... - nie dał mi dokończyć.
- Tak, już - podał mi, a ja szybko klikałam klawisze na swoim telefonie. Sam nas obserwowała przez co czułam się niezręcznie.
Podziękowałam i wyszłam. Była 14:00, więc mam 4 godziny. Trochę mało czasu, ale ja mam nie dać rady?

Na samym początku poszłam do sklepu muzycznego. Nie zatrudniają. Na przeciwko była mała kawiarenka. Podeszłam do kasy i ładnie się przedstawiłam. Dziewczyna, około 19 lat, długie, rude włosy związane w koka, zaprowadziła mnie do gabinetu szefowej. Szefową, jak się okazało znałam, bo często przychodziła do mojego wujka... Kolegowali się. Od razu mnie poznała i dała mi tę prace. Zaczynam od jutra.  Wyszłam ze sklepu. Spojrzałam na zegarek. Już 17. Została mi godzina na zakupy.  Weszłam pospiesznie do sklepu i zaczęłam wrzucać produkty do wózka. Przy kasie upewniłam się czy wszystko mam. 6 piw - jest, ciastka- są, soki - są, popcorn i chipsy - są. Kupiłam jeszcze gumy i rogaliki. 17:50 wyszłam ze sklepu. Mam 10 minut do przyjazdu wszystkich, a 20 minut do domu. No pięknie! Wyciągnęłam telefon i napisałam mu SMS'a, że mogę się spóźnić.

Weszłam do domu po 20 minutach spóźnienia. Wszyscy już siedzieli przed telewizorem na kanapie. Poszłam do kuchni z zakupami i tam wsypałam je do miski lub postawiłam na talerz. Postawiłam wszystko na stoliku, przed kanapą. Rossie uważnie mnie obserwowała. Miałam ochotę pokazać jej środkowego palca, ale powstrzymałam się, bo potem musiałabym się na nią rzucić. Liam podszedł do nich. Wyciągnął portfel i dał im pieniądze. Biedny to on nie jest. Podszedł do mnie.
- Są zachwycone - wywróciłam oczami.
- No mówiłam, nie wierzyłeś mi? - udałam oburzoną.
- Szczerze? Nie. I nad nie wierze - usiadł między Louisem a Harrym.
Ja usiadłam na fotelu obok.
- No to Julia... - zielonooki zaczął - Od kiedy interesujesz się piłką nożną? Liam nam wszystko powiedział! - zarumieniłam się.
- Jak skończyłam 5 lat. Wtedy kopałam już piłkę jak profesjonalista - pamiętam to. Doskonale to pamiętam.
- Yhm... Jasne... - Louis mnie wyśmiał.
- No, naprawdę. Nie wierzysz mi? - oburzona spojrzałam w jego stronę pełna pogardy.
- Nie, nie wierze - zaśmiał się.
- To ci kiedyś pokaże - pokazałam mu język. Wszyscy się zaśmiali, więc ja też.

Mecz skończył się wynikiem 2:0 dla Irlandii, co bardzo cieszyło Nialla, bo w Irlandii się wychowywał.
- No to gramy w fife! - krzyknęłam i zabrałam Liamowi płytę z ręki i sama ją włożyłam.
- Ja gram pierwsza! Kto ze mną ma odwagę się pojedynkować? - zaśmiali się. Louis się zgłosił.
- No to może mały zakładzik, Pani bardzo pewna siebie? - wyciągnął dłoń. Przewróciłam oczami.
- Okej - chwyciłam dłoń Tomlinsona.
- Jak ja wygram, to masz pocałować Liama - uśmiechnął się w moją stronę. Odwróciłam się do Payne'a, a on był równie zdziwiony jak ja. Chłopaki zaczęli krzyczeć "Oooo".
- Zakład to zakład... - mruknęłam pod nosem.
- Ale jak ja wygram... To ty - pokazałam na Tomlinsona - wyjdziesz na ulice i będziesz krzyczał " Julia jest moim mistrzem! Nikt jej nie pokona!"  -zaśmiałam się - I... Powiesz Rossie, że ją kochasz - zaśmiał mi się w twarz.
- Nie zrobię tego... Mam dziewczynę - odparł.
- Może po prostu się boisz? - wtrącił Liam.
- Ja? Nigdy - spojrzał na mnie - zgadzam się.
Zaczęła się gra. Byłam skupiona jak nigdy. Zwracałam uwagę na każdy najdrobniejszy szczegół.Dokładnie przyciskałam przyciski na padzie. Po 20 minutach gry był wynik. 3:2 dla Tomlinsona. Nie wiem jak. Nie wiem gdzie i kiedy, ale przegrałam. CZEMU?! Za jakie grzechy mam pocałować Payne'a?! Przecież chodziłam z jego bratem! Rozmawiałam z nim 2-3 razy w ciągu 3 lat!
- Pora na twoje zadanie - uśmiechnął się triumfalnie. Przełknęłam głośno ślinę.
- Muszę?... - byłam nieźle zakłopotana. Wszyscy na mnie patrzyli, a Liam pił piwo. Ja dzisiaj nie piłam.
- Ej... Co z Tobą? Byłaś taka pewna siebie! - nerwowo poprawiłam swoje włosy.
- No, tak. Byłam - mruknęłam. Muszę to zrobić. Podeszłam do Liama i cmoknęłam go w usta. Szybko się odsunęłam, a za mną stała rozzłoszczona Rossie. Teraz się zacznie...


**************
Jestem tak bardzo szczęśliwa! Wasze komentarze czytałam nawet mojej mamie i była bardzo ze mnie "dumna". Przepraszam, że tak późno, ale byłam chora i nie miałam nawet ochoty wstawać z łóżka, a co dopiero włączać komputer i pisać. Wasze komentarze dały  mi duużo weny, więc rozdział trochę dłuższy :)
Jeśli będą 3 komentarze pojawi się kolejny! Co myślicie o relacji Liama a Julii i Louisa i Juli? Co zrobi Rossie? A jak Sam się dowie o pocałunku? ;o
~Minka ;3

KOMENTUJCIE  <3

4 komentarze:

  1. Awww Super <3
    Pozdawiam Jess ^^

    OdpowiedzUsuń
  2. Ojeju ! dopiero teraz zobaczyłam ,że jeszcze nie skomentowałam rozdziału ! ;o
    No więc:
    fjhsuhfuhufhubvuvbuaohab POCAŁOWAŁA GO !! Taaaak! *taniec radości*
    Liam się o nią troszczy ,oni będę razem ja to wiem xD
    Rozdział oczywiście cudowny, czekam na następny ! ;*
    Przepraszam za krótki komentarz ;c

    OdpowiedzUsuń